Victoria Ostrówek 3: 5 (3: 2) ABRILUX Technologie do pralni i kuchni
Siódmą kolejkę zainaugurowały drużyny, po których należało się spodziewać ciekawej gry. W Victorii od razu rzuca się w oczy krótka ławka rezerwowych. Termin tej kolejki( rozpoczął się okres Komunii) sprawił że z podobnymi trudnościami personalnymi, borykały się także i inne zespoły. Terminy jednak gonią, więc nie ma wyjścia i trzeba grać. Mecz dobrze rozpoczęli zawodnicy z Ostrówka. Już w 4 minucie Paweł Gajcy zdobywa pierwszą bramkę. Na drugiego gola czekaliśmy do 12 minuty. Było to trafienie Michała Polaka, które dało wyrównanie dla Abrilux. Dosłownie po chwili, ten sam zawodnik strzela na 2: 1. Minutę później, kolejny remis. Tym razem pięknym uderzeniem "główką" popisuje się Adrian Rozbicki z Victorii. W 19 minucie było 3: 2 dla ekipy w granatowych koszulkach. Autorem tejże bramki był Marcin Laskowski. Druga odsłona to zupełnie odmieniona gra obu zespołów. Victoria straciła skuteczność a Abrilux wręcz przeciwnie. W trzeciej minucie po przerwie, Radek Salwin świetnie uderza z rzutu wolnego, nie dając szans na interwencję bramkarzowi rywali, doprowadza do wyrównania 3: 3. Na następną bramkę dla Abrilux, poczekaliśmy do 30 min. spotkania. Na 4: 3 trafił Arek Kułak. Rozstrzygającą bramkę zdobył niezawodny Michał Polak. Miało to miejsce w 47 minucie. Mimo jeszcze paru okazji dla obu zespołów, wynik już się nie zmienił.
Play 4 Fun 3: 5 (2: 2) All Stars Jasienica
Wszyscy, którzy widzieli ten pojedynek, byli w niemałym szoku. Wszystko to dlatego, że chłopaki z Lucynowa, przez niemal całą pierwszą połowę prowadzili z liderami. Z całym szacunkiem do umiejętności Play4 fun, było to dosyć niespodziewane ale w pełni zasłużone. Pierwszą bramkę zdobył w 5 minucie Łukasz Wydryszek. Trzy min. później, na 2: 0 podwyższył Przemek "German" Zbrzeźniak. Sprawy przybrały tak niespodziewanego obrotu, że All Stars, podobnie jak widzowie, byli zaskoczeni taką sytuacją. Musieli się wziąć do roboty. Od słów do czynów. Z każdą kolejną minutą ich gra wyglądała coraz lepiej. Jednak na ich przeszkodzie stał, powracający po kontuzji bramkarz Play; Marcin Zając. Dopiero w 17 minucie Hubert Kosowski strzela kontaktową bramkę. Do remisu doprowadził ponownie ten sam zawodnik w 23. Po przerwie wszystko wróciło "na właściwe tory". Jasienica osiągnęła przewagę, dokumentując ją kolejnymi trafieniami. W 31 minucie, Czarek Babańczyk na 3: 2. Trzy min. później 4: 2, ponownie ten sam zawodnik wpisuje się na listę strzelców. W 45 min. Hubert Kosowski, trafia na 5: 2. Ostatnią bramkę, zmniejszając nieco rozmiary porażki zdobył Wojtek Szcześnik, w 48 minucie meczu. Pamiętam pojedynek pomiędzy tymi dwiema drużynami z poprzedniej edycji. Tam również było kawał dobrej piłki. Tak więc, mimo zapachu niespodzianki, skończyło się tak jak należało się tego spodziewać. Liderzy dopisują kolejne trzy punkty. Play 4 Fun pozostawiają po sobie bardzo dobre wrażenie. Postawili rywalom trudne warunki i o mały włos nie przyniosło by to sukcesu.
FC Krusze 0: 3 (0: 1) Bad Boys Ostrówek
W obu zespołach krucho z ludźmi do grania. Czyżby miało by to mieć wpływ na przebieg wydarzeń? Okazało się że tak. Zwłaszcza dla FC Krusze, którzy bez bramkarza i tylko z jednym rezerwowym, przystąpili do tego spotkania. Niewiele lepiej u Bad Boys. Także bez goalkeepera a na ławce 3 czy 4 zmienników( o ile dobrze widziałem). Mecz był wyrównany. Obie ekipy stwarzały sobie podobną ilość sytuacji do zdobycia bramek. Jednak bez efektów. "Zapasowi" bramkarze, radzili sobie całkiem przyzwoicie. Dlatego na pierwszego gola czekaliśmy dosyć długo, jak na ligowe realia. Dopiero w 20 minucie, dokonał tego Robert Czajkowski, wyprowadzając Bad Boys na prowadzenie. Po przerwie było pod względem ilości trafień ciut lepiej. Byliśmy świadkami dwóch bramek. Na 2: 0 podwyższył w 28 min. Maciej Ferdyn. 3: 0 zagościło na tablicy, po celnym uderzeniu Mateusza Frąckiewicza, w 38 minucie spotkania. Do końca pozostawało jeszcze sporo czasu. Lecz żadnej z drużyn, sztuka umieszczenia piłki w siatce, nie powiodła się. Zatem trzy, cenne punkty pojechały do Ostrówka. FC Krusze notują kolejną porażkę. Szkoda że tak mało chętnych do gry, ma do dyspozycji kapitan zespołu Adam Anaszewski. Pamiętamy jak jesienią dzielnie walczyli o "pudło". Mimo kłopotów kadrowych, życzę powodzenia w kolejnych spotkaniach.
Wołomin Słoneczna 3: 4 (2: 2) MediaTRY
Dla obu zespołów bardzo istotne spotkanie. MediaTRY, potrzebują punktów, by odbić się od dna ligowej tabeli. Wołomin Słoneczna, by przerwać pasmo remisów i wreszcie zdobyć komplet oczek. Ponadto, to pewnego rodzaju derby( modne ostatnio słowo w naszej lidze), bowiem większość drużyny Wołomina Słonecznej zarówno jak i MediaTRY, mieszka na jednym z wołomińskich osiedli. Smaczku dodaje fakt że oba zespoły łączy wspólny mianownik, w postaci Krystiana Szóstaka. W I edycji "Krycha" grał właśnie w ekipie MediaTRY( ciekaw jestem jak wspomina tamte czasy ;). Szybko, bo w 3 min. Tomek Iwański, strzela gola dla MediaTRY. Po upływie kolejnych trzech min. było 2: 0. Tym razem Kamil Falkenberg wpisał się do protokołu. W 14 minucie kontaktowa bramka dla Wołomina Słonecznej, po celnym uderzeniu Maćka Wardaszki. Tuż przed gwizdkiem na przerwę do wyrównania doprowadził Kamil Błędowski. W drugiej min. po przerwie Kamil Falkenberg, ponownie wyprowadza MediaTRY na jednobramkowe prowadzenie. W 33 min. kolejny remis. Gola dla Wołomina zdobywa Mateusz Rasała. Pięć minut później decydująca o losach spotkania akcja, którą na gola zamienia Abdou Gad. 4: 3 dla MediaTRY. Tak pozostało do ostatniego gwizdka arbitra. Dobry mecz! Dużo okazji dla obu ekip. Trochę na bakier ze skutecznością( zwłaszcza Media). Pierwsze trzy punkty wicemistrzów II edycji, bardzo ich ucieszyły. Teraz trochę prywaty ;) Dzięki dla Przemków Lipińskiego i Kielaka, za pomoc w pisaniu sprawozdania z tego meczu.
Balcerak Skład 2: 1 (1: 1) Znajomi Sędziego
Ekipa Irka Pazio (wracaj do zdrowia) Znajomi Sędziego, tydzień po tygodniu zmuszeni stawiać czoła dwóm czołowym drużynom Ligi Bobra. Poprzednie niedzieli porażka z liderem po dobrej grze. Jak będzie tym razem? Jesienią, chyba jako jedyni zdołali pokonać zespół Balceraków. Może historia powtórzy się i teraz. Kolejny tego dnia mecz, w którym oba składy mocno osłabione. Bodaj po jednym zmienniku, na każdej z ławek. Balcerakom, zwykle takie sytuacje nie przeszkadzały. Jak się okazało, tak było i tym razem. Ale po kolei. . Niespodziewanie(mimo wszystko) na prowadzenie wyszli Znajomi Sędziego. Szczęśliwym strzelcem był Łukasz Wytrykowski, w 7 minucie. Trzy min. później Robert Przybysz wyrównał stan rywalizacji, skutecznie wykonując rzut karny. Pozostałe minuty, pierwsze części , to pojedynek Balcerak Skład z bramkarzem ZS Łukaszem Pawełasem. Jego vis a vis, Jarek Lewandowski, także zanotował kilka udanych interwencji. W drugiej odsłonie między słupkami BSK, stanął Maciek Denoch. Nie miał już tyle pracy co jego poprzednik. Natomiast konfrontacja Pawełas vs Balcerak Skład, trwała nadal. Zdołali Go pokonać tylko jeden raz. Miało to miejsce w 28 minucie. Do końca spotkania, już nikomu więcej, ta sztuka się nię udała. Okazji do tego było naprawdę mnóstwo. Gratulacje dla obu zespołów za stworzenie dobrego widowiska. Słowa uznania dla Łukasza. Rewelka! Brawo!
Klonowe Liście 3: 2 (0: 1) FC Tu-Tu
Ostatnie spotkanie na pierwszoligowym froncie tego dnia. Pojedynki, pomiędzy tymi zespołami, zawsze dostarczały emocji. Było tak i tym razem. Szybka gra z obu stron. Można by ten mecz nazwać "wisienką na torcie". Wszystkie mecze rozegrane w 7 kolejce były ciekawe, lecz w tym było coś jeszcze. Mianowicie Proszę Państwa: emocje! . Duże Emocje! Autorem pierwszej w tym spotkaniu bramki, był Piotrek Urynowicz w 13 minucie. Było 1: 0 dla FC Tu-Tu. Pozostałe minuty tej odsłony, to ciekawe akcje z obu stron. Efektowne parady "Szerszenia" i Bartka Kurka. Zabrakło tylko goli. Natomiast po przerwie, na brak tego co jest kwintesencją futbolu, narzekać nie mogliśmy. Były takowe a i owszem. W 38 min. Michał Wronka, pokonuje Bartka Kurka z "wapna". Jest 2: 0 dla "tutków" a do końca meczu pozostawało 12 minut. Dużo i niedużo. Wystarczyło jednak ekipie Klonowych Liści, by zupełnie odmienić losy tej konfrontacji. Tak naprawdę dokonali tego w ciągu siedmiu, ostatnich minut spotkania. Kontaktowe trafienie Jacka Platy z 43 minuty, sprawiło że KL złapali przysłowiowego wiatru w żagle. Do wyrównania doprowadził Paweł Wołosiewicz w 47 minucie, pokonując Darka Słodzika z rzutu karnego. Minutę później rozstrzygającą bramkę zdobył świetnie grający przez cały mecz Janusz Wiśniewski. Niemożliwe stało się faktem. Ze stanu 0: 2, zrobiło się 3: 2. Trzeba z takiego wydarzenia wyciągnąć naukę. NIe poddajemy się! Gramy do końca! Czego sobie i Wszystkim życzę.