Wydrukuj tę stronę
poniedziałek, 09 listopad 2020 20:15

All Stars - czas wstawiać szampana do lodówki Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Runda rewanżowa z reguły jest cięższa. W 6-stej kolejce przekonały się o tym nasze drużyny. Puchate Wilki o mały włos nie przegrały, Fc Ultimatum Wyszków napsuło krwi Team Hangover, a AllStars-i, liderzy ligi A1 w świetnym humorze wywieźli 3 punkty.

All Stars - RDK Szewnica

Rundę rewanżową w lidze A1 otworzyło spotkanie AllStars - RDK Szewnica, wracając myślami o 2 tygodnie wstecz, to AllStars w pierwszej rundzie wygrał z Szewnicą tylko jedną bramką - 7:6. Już przed meczem wszyscy wiedzieli że ekipa Marcina Białka (RDK Szewnica) na boisku zostawili litry potu i 100% energii - dobry skład, porządna rozgrzewka przedmeczowa, a AllStars-i chyba byli pewni zwycięstwa, skład dojeżdżał w pierwszych minutach spotkania a i humoru na ławce nie brakowało, Michał Wytrykus sypał świetnymi żartami :)

Wróćmy do samego spotkania, napad na bramkę RDK zaczęło od pierwszych minut, A. Pietkiewicz indywidualnie wypracował sytuację bramkową, jednak Koza (przyp. Piotr Koza - AllStars) szybko ją zneutralizował, brak skupienia w defensywie pozwolił Adamowi dograć do Białka który w 2’ otworzył wynik meczu. Niezawodny Melcher w ciągu kilku minut odrabia straty, Szewnica nie odpuszcza i prowadzi zmasowane ataki na bramkę Piotrka, po jednej z interwencji Koza zdecydował się wybiec z piłką na połowę boiska i dograć do Melchera, jemu pozostało podwyższyć na 2:1. W odpowiedzi ekipa z Szewnicy podeszła bliżej pola karnego Kozy, skutecznie zasłonili Piotrka który nie był w stanie wyjąć celnego strzału Arka Michalika. Remis do przerwy.

Po wznowieniu gra wyglądała podobnie, Marcel (przyp. M. Białek) dwoił się i troił by wykorzystać każdą sytuację na podwyższenie, tego dnia ewidentnie w RDK brakowało komunikacji, światełkiem w tunelu okazał się rzut rożny z 30’. Do rogu podszedł Marcel który wrzucił wysoką piłkę w pole karne, Pietkiewicz dołożył głowę i Szewnica prowadzi 3:2. Głodni bramek AllStarsi wykreowali kilka konstruktywnych akcji - Kupiec i Melcher dołożyli swoje trzy grosze i przejęli grę. Wynik przypieczętował Adam Baran, który dołożył szóstą bramkę z wolnego.

Fc Ultimatum Wyszków - Team Hangover

Podania na jeden kontakt, szybkie dryblingi i pełne skupienie tak wyglądało pierwsze 10’ meczu kiedy to Kacownicy zamknęli Ultimatum na ich własnej połowie. Ławka rezerwowych TH nie szczędziła w słowach, okrzykami zagrzewali swoich kolegów do gry, myślę że mocne wsparcie rezerwy pozwoliło 6-tce na boisku skutecznie planować dalszą część spotkania. Ultimatum to ułożona i zgrana drużyna, choć widać było u nich zdenerwowanie to trzymali nerwy na wodzy. W 18’ Wyszków miał 1. szansę na objęcie prowadzenia, po błędzie TH sędzia podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Kamil Szulecki, celował pewnie jednak trochę za mocno - piłka przelatuje nad poprzeczką, pozostaje zaśpiewać piosenkę Brzozowskiego ,,Tak blisko…’’. Wszystkie gwiazdy na niebie wskazywały że to Hangover tego dnia otworzy wynik meczu, jednak gol Piotra Gołębiewskiego (Fc Ultimatum WWY) odwrócił losy spotkania o 180 stopni. Wynik do przerwy 1:0.

W drugiej połowie Kacownicy postawili na mocną ofensywę i wzmocnienie boków, jednak tego dnia bramka Dawida Nasiadko (Fc Ultimatum Wyszków) była zaczarowana - nie wchodziło nic. Nawet rajd z piłką Maćka Gałązki spełzł na niczym, z odsieczą przybiegł Maciek Jędrysiak, to on w 32’ wypracował indywidualną akcję i lekko podbijając piłkę doprowadził do remisu. Błąd w przeprowadzeniu zmiany wykluczył na 2’ jednego z zawodników TH, Ultimatum zyskało przewagę - strzały z daleka, efektowne akcje kończyły się fiaskiem. Frącek (przyp. Adrian Frąckiewicz) w 47’ podbił na 2:1 i w ostatnich sekundach meczu Ultimatum wypracowało świetną akcję, wyciągnięty jak struna Mateusz Ołdak wybija piłkę poza linię końcową. Śmiało można powiedzieć że gdyby nie Mateusz, Ultimatum urwałoby TH punkty. Po meczu zawodnicy Hangover powiedzieli jasno, było to dla nich jedno z cięższych spotkań w Lidze Bobra.

Black Dragons Team - Puchate Wilki

Ostatnie spotkanie tej kolejki było wisienką na torcie, obie drużyny sąsiadują ze sobą w ogólnej tabeli ligi, a dla Wilków był to dodatkowo mecz o honor, w ostatniej - 5-tej kolejce ekipa Kacpra i Grześka musiała uznać wyższość młodych i ambitnych chłopaków z Black Dragons. Przypomnijmy w pierwszej fazie Puchate Wilki przegrały 2:4 z teamem Krystiana. Stan ławek: u Puchatych ławka pęka w szwach, u Krystiana stabilnie - kilku chłopaków do zmiany. Zaczynamy!

Mocne rozpoczęcie ze strony BDT, 4’ Sergiusz Modzelewski po dobrym podaniu K. Dąbrowskiego wkręca się obroty i przymierza, niestety w słupek.. widać zaciśnięcie zębów i kilka chwil później Modzelewski soczystym strzałem trafia do bramki Koguta (przyp. Dawid Deptuła) 1:0 BDT prowadzi. Odpowiedź nadchodzi bardzo szybko, świetny snajper Wilków Mateusz Balcerak doprowadza do remisu. Dokładne podania i cierpliwość pozwoliły podwyższyć na 2:1 po trafieniu Mateusza Adamskiego. W ostatniej akcji przez swój błąd Modzelewski otrzymuje żółty kartonik. Przerwa, 2:1 dla BDT.

Choć osłabiony BDT, to chwilę po gwizdku Patryk Sadurek podwyższa na 3:1, na odpowiedź nie czekaliśmy długo, skuteczny w obronie Kamil Roguski długim podaniem do Nadaja i mamy 2:3. Na prawej flance wyjątkowo dobrze czuł się Freyberg (Black Dragons), wyczuł wolnego Markwarta, który po ostrym kącie wpakował piłkę do bramki Deptuły. Co za emocje! Bramka za bramką, ponownie asysta Roguskiego i Jarząbek główką pakuje piłkę do siatki 3:4. Do remisu doprowadza Kamil Giza 4:4. Emocje i nerwy nie zawsze udaje się trzymać na wodzy, Adamski w 37’ zostaje wykluczony na 10 minut. To szansa dla Puchatych Wilków, ławka pełna ludzi, nie można tego przegrać. Dobrym przykładem, że można strzelać gole pomimo osłabienia jest Black Dragons, chwilę po kartce Adamskiego, Sadurek podwyższa na 5:4 i znowu Wilki muszą gonić. Trener Puchatek (przyp. Grzegorz Szymański) wymienia Jarząbka za Wawryło, którego ekipa okrzyknęła ‘’lisem pola karnego’’, Damian w przeciągu 4’ zrobił swoje - trafił dwukrotnie i wyprowadził drużynę na prowadzenie. Tego nie dało się zepsuć, pozostało zacisnąć obronę i utrzymać wynik. Gdy kara Adamskiego się skończyła, żółty kartonik otrzymał Roguski - Wilki osłabione. Ostatnia minuta meczu, Sadurek przytrzymuje piłkę strzela i… mamy 6:6! Spotkanie na najwyższym piłkarskim poziomie, aż żal że nie mogli go oglądać kibice.

Czytany 412 razy
Dawid Krzyżewski

Najnowsze od Dawid Krzyżewski