AKS Elektro – Bear Team
Niedzielną kolejkę zaczęliśmy z wysokiego C, bowiem obie drużyny podeszły do spotkania z pełnym zaangażowaniem. W bramce AKS-u zabrakło Tomasza Pietrzaka, z którego zdrowiem jest już jednak wszystko w porządku co bardzo nas cieszy. Nowy golkiper “Elektryków” - Bartek Sasin już w 7. minucie musiał wyciągać piłkę z siatki po golu Tomka Szczepańskiego, było to jednak trafienie wyrównujące, ponieważ kilka chwil wcześniej świetnym strzałem wynik otworzył Daniel Kruk. Bear Team poszedł za ciosem i w kolejnych akcjach dołożył dwa kolejne gole, których autorem był Marcin Pachulski. Wbrew temu co na tablicy wyników to AKS stwarzał lepsze wrażenie i częściej atakował przeciwnika, jednak nie potrafił znaleźć drogi do jego bramki. Przed przerwą obie drużyny zdobyły jeszcze po jednym golu i po 25. Minutach to zespół “Miśków” prowadził 4-2.
Po zmianie stron Elektro solidnie wzięło się do pracy i nie dało przeciwnikowi dojść do głosu. Świetne spotkanie rozgrywał Kruk, ale sam meczu by nie wygrał. Potrzebni byli dobrze dysponowani koledzy z drużyny, którzy w drugiej połowie nie zawiedli i zaaplikowali rywalom 5 bramek, finalnie wygrywając spotkanie 7-4.
Netservis Dobczyn – JOGA Bonito
W tym meczu emocji nie brakowało już od pierwszych sekund. Oba zespoły grały twardo i nieustępliwie. Wynik otworzył w 6. minucie Kacper Toruszewski wyprowadzając zespół z Dobczyna na prowadzenie. Wyrażenie “twarda gra” nie jest w tym przypadku ani trochę wyolbrzymione o czym przekonali się sami zawodnicy. W jednym ze starć z przeciwnikiem na boisko upadł Mahmoud Salah. Wydawało się, że starcie było niegroźne i zawodnik JOGI szybko pozbiera się z boiska, nic bardziej mylnego. Po tym jak się podniósł, okazało się, że jego twarz zalana jest krwią i należy zatamować krwotoki. Po kilkuminutowej przerwie zawodnik doszedł jednak do siebie ale wyraźnie wyprowadzony z równowagi. JOGA zaczęła jednak grać lepiej i wyszła na prowadzenie za sprawą m. in Salaha, który dał je swoim golem z 17. minuty.
Po przerwie żadna ze stron nie chciała specjalnie ryzykować, wiedząc o stykowym wyniku. Obraz gry zmienił się, kiedy to w 33. minucie sędzia podyktował rzut karny dla Netservisu, którego na gola zamienił Bartek Gorczyński. Od tego momentu spotkanie stało się prawdziwą wymianą ciosów, którą lepiej wytrzymała drużyna z Dobczyna. Trafienie po którym JOGA już się nie podniosła zadał Norbert Gawryś na około 2 minuty przed końcem spotkania. Netservis wygrał 4-3 i poprawił swoją sytuację w tabeli. JOGA skończyła mecz bez Salaha, który za dyskusje z sędzią został wyrzucony z boiska i po trzech rozegranych meczach pozostaje z zerowym dorobkiem, choć tego dnia do upragnionej zdobyczy zabrakło naprawdę niewiele.
ZKS Lucynów - Fc Pepinos
Trzeci mecz, a jakże, rozpoczął się od gola w trzeciej minucie, którego dla ZKS-u zdobył Bartek Bala. 5 minut później na 2-0 podwyższył Karol Ciach i wydawało się, że Lucynów pójdzie za ciosem. Niespodziewanie jednak do głosu zaczęli dochodzić Pepinosi. Mimo ogromnej przewagi frekwencyjnej ZKS-u, “Ogórki” nie pozwalały przeciwnikowi na kolejne trafienia. W 12. minucie bramkę kontaktową zdobył Piotr Oleksiak. Lucynów próbował, starał się, ale nie był w stanie zdobyć kolejnych goli. Do przerwy 2-1.
W drugą połowę lepiej weszli Pepinosi, a na listę strzelców w 29. minucie ponownie wpisał się Oleksiak. W poczynania drużyny z Lucynowa zaczęła wkradać się nerwowość. Dwoił się i troił ich kapitan, ale na drodze do bramki stawały albo słupki albo dobrze dysponowany tego dnia bramkarz Pepinosów Adrian Brodzik. Bala dopiął w końcu swego w 36. minucie wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. W 42. minucie ZKS mógł zakończyć marzenia przeciwnika o zwycięstwie, ale z rzutu karnego pomylił się Karol Ciach. Fc Pepinos postanowiło skorzystać z szansy, jaką dostało od rywala i zrobiło to najlepiej jak mogło. Chwilę po niewykorzystanym karnym, na 3-3 trafił Przemek Bereda. Ostatnie minuty to zacięta walka i ataki z dwóch stron, ale bez bramkowego efektu. Można śmiało stwierdzić, że Lucynów zremisował wygrany mecz, jednak należy pamiętać że to wciąż bardzo młoda i perspektywiczna drużyna.
WKS Ostrówek - Iskra Jasienica
Wielki Klub Sportowy – w taki sposób śmiało można rozwinąć skrót lidera drugiej ligi. Na tym poziomie jak dotychczas nie mają sobie równych, a ich kolejną ofiarą stał się doświadczony zespół Iskry. W tym spotkaniu nawet przez chwilę nie mieliśmy wątpliwości, która drużyna jest lepsza i która aspiruje do mistrzowskiego tytułu. Prowadzony przez Jędrzeja Kosińskiego zespół kontrolował przebieg spotkania i świetnie wykorzystywał nadarzające się sytuacje. W pierwszej połowie na listę strzelców wpisywali się Przybyło oraz Bielski natomiast dla Iskry w ostatniej minucie tej części gry trafił Albert Koźlik. Po zmianie stron przewaga Ostrówka była jeszcze większa i jeszcze bardziej wyraźna. Szeroka ławka rezerwowych pozwalała rotować składem, a bramki dokładali nowi zawodnicy. Tym razem licznik zatrzymał się na dziewięciu. Iskrę stać było na drugie trafienie, którego autorem był Jarek Krendler. WKS wygrywając 9-2 umocnił się na pozycji lidera i jeszcze bardziej podkręcił atmosferę przed wielkim hitem drugiej ligi jaki czeka nas już za tydzień, kiedy to zespół z Ostrówka zmierzy się z MTS Wyszków. Będzie to pojedynek niepokonanych dotychczas drużyn, a zwycięstwo może bardzo zbliżyć do wygrania całej ligi.
