Offside – KS Zeszła
Na otwarcie siódmej kolejki mecz w którym spotkały się zespoły o sporych indywidualnościach. Oba zespoły świetnie potrafią grać w piłkę i robią to dość efektownie. W przypadku KS Zeszła problemem okazuje się gra z ciut lepszymi zespołami które cierpliwie i zespołowo budują przewagę na boisku. Przed tygodniem obserwowaliśmy męczarnie z Oknotechem. Gdzie nawet gra w przewadze Zeszłej nie pomagała. Dzisiaj nie było takowej sytuacji, by któraś ekipa zagrała w przewadze. Mecz rozpoczął się fatalnie dla KS. Szybko stracona bramka i cofnięcie do defensywy poprzez napierający Offside, który miałem wrażenie ż w pierwszym kwadransie chce zamknąć mecz i dojechać do końcowego gwizdka. Bardzo możliwe, że taka taktyka była spowodowana brakiem rezerwowych na ich ławce oraz obecnością dość mocno doświadczonych zawodników w składzie. Paweł Bula czy Norbert Kucharczyk to bardziej zaawansowani wiekowo zawodnicy choć jak widzimy po meczu z Zeszłą nadal w formie i nie mają czego się wstydzić! Pozostała część składu również mocno ponad 30 lat. Wyrównanie wyniku przyszło w 8 minucie. Dobrze rozegrany rzut rożny, cofnięcie piłki do bramkarza Zeszłej, wyciągnięcie z pola karnego zawodników obu ekip spowodowało ciut więcej miejsca i możliwość na oddanie strzału. W tym świetny jest Kosiński. Gręda do Kosińskiego, podprowadzenie piłki i uderzenie lewą nogą. Norbert ciut zasłonięty przez swoich zawodników którzy nie do końca porozumieli się przy tej sytuacji. Wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej połowy. Jedyne co się zmieniło w tej część meczu to tempo. Miałem wrażenie, że obie drużyny ciut szybciej przeprowadzały swoje akcje. Choć co ważne, nie było zbędnych szarż i zrywów. Wyrachowana gra. Oszczędzanie sił. Offside przed zejściem miał dwie świetne okazje. Tu z super strony pokazał się Paweł Bula. W 18 minucie świetnym podaniem chciał obsłużyć Matejaka w polu karnym. Będąc na skrzydle, kątem oka widział świetnie ustawionego Adama. Akcję przeczytał idealnie Dominik – bramkarz Zeszłej. Wiedział, że sporo ryzykuje wyjściem wyżej w pole karne. Opłacało się . Wyciągnął to zagranie. Kilkadziesiąt sekund później Paweł Bula postanowił sam zaryzykować w podobnej sytuacji – z piłką z lewej strony zszedł w pole karne. Minął bramkarza i czubkiem palca musnął piłkę. Ta minimalnie obok bramki… Druga połowa rozpoczęła się świetnie dla KS Zeszła. W 27 minucie po rzucie rożnym Michalik poklepał z Filipkiem. Wszedł w pole karne i posłał piłkę po długim rogu. Norbert bezradny. 2-1! Od tej akcji rozpoczęło się spore oblężenie pola karnego Zeszłej. Spowodowało to ogromny chaos w linii defensywnej Zeszłej. Częste błędy indywidualne i spora niedokładność przełożyła się na stratę goli w małym odstępie czasu. Bramka wyrównująca padła w 27 minucie. i gol na 3-2 to tylko pierwsze z tych niepożądanych efektów. W końcówce spotkania dzieła zniszczenia dopełniła dwójka Bula- Matejak.
Kultywator – GS Zabrodziaczek
Ten mecz to prawdziwy rollercoaster! I po tej przejażdżce tylko Kultywator nie będzie miał zawrotów, no chyba że ze szczęścia! Kolejny bardzo wyrównany mecz w ramach ligi złotej. Czy GS Zabrodziaczek zlekceważył przeciwnika? Czy nie przyłożył się do meczu na tyle rzetelnie by wygrać i zamknąć mecz w pierwszej połowie? A może jeszcze w głowie i nogach siedział mecz sprzed tygodnia z Offside? Ciężko powiedzieć. Od początku spotkania, widać było, że coś jest nie tak. Każda akcja była taka pchana na siłę. Bez tego błysku z którego znamy Zabrodziaczka. Choć patrząc na raport meczowy to widzimy, że spotkanie ułożyło się idealnie. 1 minuta meczu, jeszcze tak naprawdę nie wszyscy dotknęli piłki a już trzeba było wyciągać piłę z siatki. Być może Kultywator nie oglądał meczu z Offside, jednak po tym spotkaniu jedno jest pewne – Kanonowi nie można zostawiać choćby 3 metrów wolnej przestrzeni. Wykorzysta każdą nadarzającą się okazję by oddać strzał. A wszyscy wiemy, że ma z czego uderzyć. Celownik również ma świetnie nastawiony! Odpowiedz kultywator przyszła niespodziewanie szybko. 120 sekund później już było 1-1 za sprawą Garwolińskiego po świetnym podaniu Laszczki z lewego skrzydła. Kolejne minuty to taka rwana gra z obu stron. Nie było czym oka nacieszyć. Czajka sporo robił wiatru z przodu. Kanon próbował uderzeń. Brakowało skuteczności, wykończenia i zaznaczenia przewagi. Do przerwy na listę strzelców wpisali się ponownie Kanon oraz Mateusz Bala. Rezultat 2-2. Po wznowieniu meczu niespodziewanie Kultywator wychodzi na prowadzenie w 28 minucie za sprawą Klaudiusz Smolewskiego. Zawodnik kultywator dopadł do piłki która delikatnie została wybita Piotrkowi Topolewskiemu. Pomknął z nią na bramką Zabrodziaczka i przed polem karnym postanowił oddać strzał. Zabrodziaczek musiał zacząć efektywniej pracować na boisku. Zacząć zdobywać przestrzeń i realnie zagrażać przeciwnikowi. Zmasowane ataki zaczęły przynosić efekty dopiero po 35 minucie. Wpierw na listę strzelców wpisał się Topolewski po podaniu Stepanenko – fajnie rozegrany rożny, po obwodzie piłka przeszła odpowiednio od Kanona – Stepanenko – Topolewski. Przy bramce dwie minuty później fenomenalną asystę zanotował Mateusz Paź! Dograł on do Borysa tuż w pole karne na przysłowiowy nos. Borys otrzymał podanie praktycznie przez całe boisko. Sam piłkę świetnie przyjął i huknął jak z armaty! Piątą bramkę dla GS zdobył Czajka w 42 minucie. I wydawać by się mogło, że ten wynik GS dowiezie do końca przy odrobinie koncentracji i braku błędów w obronie. Niestety. Kultywator w pięć minut zdobył trzy bramki. A ostatnią, ta dającą trzy punkty zdobył z gwizdkiem sędziego kończącym mecz! Strzał który miał być wybiciem piłki z własnej połowy był tak celny, że sam jego autor – Krystian Zbrzeski łapał się za głowę z niedowierzania co właśnie uczynił! Szok!
Oknotech Radzymin – WKS Ostrówek
Na ten mecz ostrzyłem sobie zęby patrząc na terminarz… oczekiwałem dość zaciętego spotkania w którym zderzy się nieprzewidywalność i nieszablonowość młodzieży z efektywnością i doświadczeniem starszyzny. Patrząc na te dwie drużyny to widzimy totalną przepaść wiekową i kulturową. WKS do Ligi Złotej wszedł podobnie jak Oknotech z ostatniego premiowanego miejsca. Nie wiemy jakie oczekiwania towarzyszyły im przystępując do rozgrywek. Teraz wiemy, że po tym meczu WKS zrobił solidne zgłoszenie do miejsca na podium. Rozbicie rywala w pył 13-0 mówi samo za siebie. Tego dnia chłopakom wychodziło wszystko. Mateusz, Franek i Kacper – zrobili użyteczność ze swoich największych boiskowych zalet. Zagrali perfekcyjnie. Ręce same składały się do oklasków. Ich przeciwnik na ten mecz dosłownie nie dojechał. Bramki w pierwszej połowie padały dosłownie co chwile co powodowało dodatkowo brak ochoty na dalsze kontynuowanie meczu po stronie zawodników z Radzymin. Linia obrony zagrała solidnie, potrafiła zdetronizować Kudrzyckiego i spółkę. Nie dała rozwinąć im skrzydeł w każdym aspekcie. Przybyło mecz zakończył z siedmioma bramkami, Koclęga z Oleksiakiem po trzy trafienia. Na sam koniec młodzież w swoim stylu postanowiła wytypować zawodnika meczu – zagrała w marynarza. Jak się bawić to na całego! Brawo WKS!