AKTUALNOŚCI

wtorek, 07 czerwiec 2022 06:50

Na podium mała zmiana a w wyścigu po tytuł nadal mogą liczyć się cztery zespoły! Wyróżniony

Napisał

Nie zawsze do świetnego widowiska piłkarskiego potrzeba pełnych składów i naszpikowanej gwiazdami ławki rezerwowej. Pewnie nie jeden arabski szejk się o tym przekonał kupując co rusz to jakiś angielski czy francuski klub. W tej kolejce mieliśmy cały przekrój spotkań w różnej konfiguracji – były ekipy które cały mecz zagrały w sześciu, były takie co zagrały w 10, były takie co miały i 12! Patrząc na wyniki pewnie nie stało się nic nieoczekiwanego co mogłoby zepsuć kupon ludziom od bukmacherki. Będąc jednak cały dzień w słońcu, bez wsparcia jako organizatorzy nie zanotowaliśmy tej kolejki na plus. Straty choćby w posiadaniu piłek meczowych – dwie sztuki ewidentnie zmieniły właścicieli bo rozpuściły się niczym blok na tacy u Pana Zapiekanki. Ale zejdźmy na ziemię – i przejrzymy co tu się wydarzyło w pierwszej lidze!

FC Wuhan – Wyższa Półka

Ten mecz mógł być hitem sezonu lub hitem kolejki. Miał ku temu wszystkie przesłanki….gdyby… no właśnie gdyby co? Wuhan w pierwszych kolejkach dość licznie przybywała na swoje spotkania. Wszystko załamało się kilka tygodniu temu i z świetnej ławki choćby z meczu z Nadbużanką już ani widu ani słychu. Jak sami powiadają – „gdy były wyniki byli i zawodnicy”. Wyższa Półka do tego meczu o dziwo przystąpiła o czasie, być może dlatego że zaczęliśmy mecz z 75 minutowym planowanym opóźnieniem. Wuhan z jedną zmiana na ławce – Dybek zaczął spotkanie z ławki. W składzie brakowało Łasicy, Woutersa, Rudnika czy de Sousy. W szeregach Wyższej Półki najmocniejszego składu również nie było – braki choćby Kamińskiego czy Bajkowskiego zawsze oznaczają spadek ilości strzelonych goli. I te gole zaczęli strzelać niespodziewanie pierwsi zawodnicy z Wuhan. Strzelcem gola otwierającego – Adrian Frąckiewicz w 9 minucie. Kolejne minuty to sukcesywne budowanie i zaznaczanie przewagi zawodników Wyższej Półki. Destrukcję Wuhan rozpoczął od fartownego trafienia Wycech – plecami, wcześniej strzelał Melcher. Niespodziewanie pewnie dla zawodników Wyższej Półki ponownie tracą gola i „muszą gonić wynik” – akcentuje sformułowanie gonić, bo w wykonaniu Wyższej Półki gonić znaczy grać nadal swoje a zawsze coś wpadnie. Bramkę na 2-1 ponownie strzela z bezpośredniego strzału z rożnego Frąckiewicz. Ewidentny błąd Kozy, który tego dnia był świetnym statystą w bramce. Znaczy się nic nie miał do roboty… Prócz kilku akcji bramkowych Wuhan które najczęściej kończyły się golami – skuteczność praktycznie 100%. Na przerwę stolarze od Wyższej Półki schodzą z jednobramkową zaliczką. Gole strzelili Kania i Wiśniewski. Po wznowieniu gra nie zmieniła się. Wyższa Półka sukcesywnie zdobywała przewagę w postaci ilości wymienionych podań oraz strzelonych gol. Na koniec skompletowała ich aż 10. Przy czym Wuhan 4. Na kilka słów opisu zasługują dwie akcje które zapadły mi w pamięci i są dość rzadkim widokiem. W 31 minucie świetny rajd lewą stroną zanotował Kubalski, który zabrał się z piłka z własnej bramki by tchnąć wiarę w swoich kolegów – na sam koniec strzelając bramkę. Dłużny nie był mu Irek Zygartowicz z WP – w podobnej akcji prawą stroną również zakończył bramka. Tego dnia Irek zdobył jeszcze jednego gola – co również rzadko ma miejsce! Indywidualnie w meczu ze świetnej strony pokazał się Skrajny i Melcher.

Santoryn Nowinki – WKS Ostrówek

To miał być rewanż za jesienna przegraną w drugiej lidze. Oba zespoły dołączyły awansując do pierwszej ligi zajmując medalowe miejsca jesienią. WKS wciągnął ligę wtedy nosem, Santoryn wywalczył medal rzutem na taśmę. Teraz w bezpośrednim meczu już w pierwszej lidze trzeba było wyjaśnić to co zaszło wtedy – jesienią. Oba zespoły z dość pełnymi składami – choć w przypadku Santorynu brakowało w grze Rolka. WKS jak już nas przyzwyczaił – ma spore problemy kadrowe. Dodatkowo nowi zawodnicy udali się w delegacje pracując przy gali MMA. Ale nic, to spotkanie po dość jednostronnym meczu poprzednim miało dać emocje! Tak też było i jeśli ktoś był na tym meczu to wie, że wynik był tak naprawdę cały czas kwestia otwartą. Mogło to iść w obie strony. Nikt nie zdominował rywala i nikt nie kontrolował meczu w taki sposób by spokojnie dowieźć wynik o końca. Spotkanie w pierwszej części pierwszej odsłony toczone w wolnym tempie. Drużyny badały się. Sprawdzały na co mogą sobie pozwolić. WKS wycofał bramkarza niczym Wenta w kadrze SzmalaKubuj powędrował w pole, znamy ten manewr z gry w dawnym Klimagu. Wynik spotkania otworzył Balcerak – Santoryn. Gol nie był wynikiem jakieś pięknej składnej akcji - niemniej jednak Balcerak znalazł się na prawym skrzydle gdzie znalazł na tyle miejsca by spokojnie oddać mocny strzał. Kowalski bez szans. Później do gry wkroczyli WKS – to oni zaczęli przejmować inicjatywę i śmielej atakować. Aktywni Kubuj i Padamczyk. To dzięki temu pierwszemu w 11 minucie w wyniku głupiej straty piłki przez defensywę Santorynu do piłki dopadł Rafał, wyłożył Xavierowi i mieliśmy remis. W kolejnych minutach obserwowaliśmy ataki WKS które przynosiły efekty w postaci bramek. Do przerwy 2-1.  Po wznowieniu świetną bramkę strzelił Padamczyk, który będąc na prawym skrzydle pociągnął akcję – i lewą stopą, fałszem strzelił w piłkę – Dziubel kompletnie zdezorientowany – ja stojąc obok sam zastanawiałem się jak on to zrobił. Bramka świetna! W 30 minucie WKS miał wynik 4-2. Kontrolował mecz. Udawało mu się zagrażać bramce Santorynu. Pewnie sami nie wiedza co się wtedy stało… W 35 minucie Sebastian Dabkowski daje kontaktowa bramkę. Później przyszła minuta 44 – Komorowski strzela bramkę na remis 4-4… A kolejne minuty to pewnie do wymazania z pamięci WKS – 45 bramka na 5-4 i 47 minuta na 6-4. Santoryn z piekła do nieba! Rewanż za jesień udał się i to w takim stylu!

Polonez FC – Klimag

W tym meczu nie potrzebne były solidne kadry i zastępy rezerwowych. Łącznie 13 zawodników wystąpiło w meczu pomiędzy wyszkowskim Polonezem a wołomińskim Klimagiem! Gdyby przełożyć to na walki gangów – 13 osób to solidna bitka. Tu jednak na boisku mieliśmy nieletnich więc należało się oszczędzać i uważać bo młody Piotruś z przytupem wszedł do ligi. Jednak zanim Piotrek i Mateusz Trabiński brat bliźniak Łukasza bramkarza doszli do głosu w meczu z Polonezem to Dominik Choromański pokazał się z takiej strony z jakiej nigdy go nie widzieliśmy. Bartek sam zagadywał mnie na boku – patrz i podziwiaj. Ja stałem i przecierałem oczy bo co Dominik był przy piłce to kończyło się bramką w efektownym stylu. Po niecałym kwadransie Dominik miał asystę i dwie bramki. Wynik spotkania 3-0 a tempo było tak zawrotne, że nie miałem czasu mrugać a już nie mówiąc o przynoszeniu wykopywanych piłek. A brameczka na 3-0 – palce lizać – nie wiemy jaki tam był kąt i jak Dominik zmieścił piłę pomiędzy słupkami a Łukaszem. Pierwsza połowa to prawdziwy grad goli. Po trzech golach Poloneza, czas na wymianę ognia ze strony Klimagu. Tu do głosu doszedł Trabiński, którego w trakcie meczu musiałem wygooglować bo chłop widać, że lata i grywa co nieco w gałę. Okoliczne ligi pewnie powciągał nosem a jego współpraca o kilkanaście lat młodszym Piotrkiem wyglądała jakby się panowie całe życie razem wychowywali. A to przecież brat Łukasza… Eh…. Piotrek popis swoich umiejętności dał pod koniec pierwszej połowy gdzie jak pachołki mijał Zbrzeźniaka i Szczesnego kończąc akcję mocnym strzałem – nie dając szans Skoczniowi. Do przerwy taki stan rzeczy się nie utrzymał. Mieliśmy remis. Oglądaliśmy aż osiem goli. Po wznowieniu gry na gole musieliśmy czekać aż do ostatniego kwadransu. W meczu przed tym mieliśmy fascynującą końcówkę – w tym meczu jeszcze lepszą. Klimag w 38 minucie zdobywa bramkę i wychodzi na prowadzenie. Mało tego. W 45 minucie strzela gola dającego mu dwubramkowa przewagę i być może druga wygrana w lidze stanie się faktem. Nic z tym rzeczy. Nie starczyło sił i determinacji do wyrwania punktów napędzonemu Polonezowi. Choromański na 5-6,  Zbrzeźniak na remis 6-6 i bramkę na wagę trzech punktów Grzybowski. Wszystko to w trzy minuty!

Puchate Wilki – Team Hangover

Na ten mecz również ostrzyliśmy sobie zębicha! A dodatkowo micha się cieszyła gdy widziała jak silny skład mają Puchatki oraz czym dysponują tego dnia gracze Kacowników. Mecz dwóch drużyn o skrajnie różnych stylach grania i dochodzenia do wyników sportowych. Z jednej strony doświadczenia w ogrywaniu się na dużym boisku, treningi dla młodzieży kontra pasja, zaangażowanie, determinacja! Pięknie się patrzyło na takie obrazki. Sędzia w tym meczu nie był bezczynny ale musiał interweniować tylko w momentach gdzie lekko zawodników ponosiła finezja. Pierwsza połowa 1-0 dla Puchatych Wilków po golu Domańskiego. Wynik spotkania spokojnie mógłby być wyższy gdyby nie świetna dyspozycja Ołdaka z Teamu. I tu chyba sprawdza się teoria, że Mati broni świetnie w meczach bez szans dla Kacowników. Na papierze Puchatki zjedli by na przystawkę Team! Na boisku nie było tak łatwo bo musieli pomęczyć. W Teamie świetne zawody rozgrywał wspominany Ołdak, ale na pochwałę zasługuje cały team – począwszy od Kani i Górskiego, którzy w obronie świetnie sobie radzili co rusz przeszkadzając rywalom. Po wznowieniu gdy bramkę na remis strzelił najbardziej doświadczony z Kacowników – Babicki. Bartek grywał na dużym boisku i w aspekcie sprytu widać że przewyższa swoich kolegów. Bardzo aktywny. Dużo wiatru robił w polu karnym Witka. W Puchatkach najlepsze wrażenie zostawili standardowo bracia Bogusiewicze oraz Domański. Dla ciekawskich zachęcamy do obejrzenia bramki Bartka Bogusiewicza z 42 minuty. Bartek pewnie jeden z najniższych – strzela gola głową po ekstra asyście Domańskiego. Akcja bardzo efektowna po której wiele osób klaskało.

Orlik Zabrodzie – Nadbużanka Słopsk

Na sam koniec piłkarskiego weekendu czas na derby gminy Zabrodzie na tłuszczańskiej ziemi! Orlik Zabrodzie plasujący się na trzecim miejscu w tabeli podejmuje broniąca srebrnego medalu z poprzedniej edycji Nadbżankę! Oba zespoły z pełnym respektem podeszły do meczu. Orlik jak zwykle mocno zmotywowany. Zdeterminowany. Czuć że ten sezon to przełom w ich historii! Nadbużanka natomiast spokojna, pewna umiejętności czekała praktycznie przez cały mecz na swoja okazję by utrzeć nosa kolegom z Zabrodzia. Wynik spotkania otworzył w 10 minucie Jędrasik. Przemek mecz rozpoczął na ławce by po kilku minutach zmienić gracza ofensywnego.  Już w tym sezonie podkreślaliśmy w relacji LIVE jak świetnie się przemienił Przemek. Z chłopaczka który był obijany przez starszych kolegów a niekiedy dosłownie przestawiany – wyrósł na człowieka który dzieli i rządzi w Orliku! Widać jak ogromnym potencjałem chłopak dysponuje choćby po dzisiejszym meczu – na sam koniec spokojnie jedną piłkę mógłby sobie po meczu wziąć – bo ustrzelił hat-tricka! Pierwsza bramka – ta otwierająca wynik spotkania to potężne uderzenia prawą nogą na bramkę Błażeja z Nadbużaki. Był bezradny. Po strzale pozostało nic innego jak tylko wyjąć piłkę z siatki! Dalsze minuty gdy nie spowodowały zmiany w stylu gry obu ekip. Nadbużanka spokojnie konstruowała grę. Nie spieszyła się. Czekała na swoje okazje. Aktywni z przodu Wojtaszek, Kamiński i Chmiel – ten ostatni w 21 minucie również potężnym strzałem próbował pokonać Falbowskiego ale piłka trafiła w słupek! Do przerwy wynik nie uległ zmianie 1-0 dla Orlika. Po wznowieniu gry w drugiej części emocje rosły wraz z upływem mijającego czasu. Nadbużanka z minuty na minutę musiała podkręcać tempo. Do wyrównania udało doprowadzić się w 37 minucie za sprawą Mateusza Paź. Dwie minuty później było już 2-1 dla Nadbużanki dzięki Piotrkowi Włodek. Gradu goli dalej nie oglądaliśmy by wynik spotkania końcowy to 4-3. Najciekawszy moment spotkania to ten pomiędzy 43 a 46 minuta gdzie padło aż cztery bramki. Jędrasik z Orlika i Kamiński z Nadbużanki dwukrotnie wpisywali się na listę strzelców. Ten wynik spowodował, że Orlik spada z miejsca medalowego ale co ważne – nie żegna się z szansami medalowymi. Bo wszystko jest w ich nogach choć o ten medal teraz będzie niezwykle ciężko. 

Czytany 417 razy

Skomentuj

Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.

Wybierz kategorię

Najnowsze

 

Sponsor generalny

 

Partnerzy

Kontakt

Lokalizacja: 05-240 Tłuszcz, ul. Łąkowa 1

Email: kontakt@ligabobra.pl

Telefon: 603-077-025

Website: www.ligabobra.pl

Zostaw do siebie kontakt

Zarejestruj się, aby otrzymywać e-mail z najnowszymi informacjami.
© Liga Bobra. All Rights Reserved. Designed By BTKSYSTEMS
Właścicielem marki Liga Bobra jest FranMari Group